Poznajcie Roszpunkę.
To dosyć duża lalka z serii Disney Animators, którą bardzo lubię.
Roszpunka trafiła do mnie w bardzo dobrym stanie, z wyjątkiem włosów, które były w niezbyt szczęśliwej kondycji.
Zajęłam się nią właściwie od razu, następnego dnia kiedy tylko ją odebrałam.
Zobaczcie sami :)
Tak wyglądała sytuacja po rozpuszczeniu warkocza. Odkształcenia włosów nie były problemem, najgorsze były supły i kołtuny, z których rozczesaniem miałam kłopoty.
Pierwszym etapem było oczywiście umycie całej lalki oraz moczenie włosów w płynie zmiękczającym. Postanowiłam w tym wypadku zastosować nieco inną metodę i zwyczajnie wmasowałam płyn we włosy tak jak robi się to z odżywką. I tak zostawiłam Roszpunkę na kilka godzin...
Czesanie okazało się ogromnym wyzwaniem ze względu na długość włosów. Zazwyczaj robię to w umywalce ale tym razem musiałam przenieść się do wanny żeby najzwyczajniej w świecie się po prostu zmieścić...
Włosy czesałam małymi partiami, kawałek po kawałku, rozpoczynając oczywiście od końcówek w stronę głowy. Kiedy uzbierało mi się spore już rozczesane pasmo plotłam je w warkocz aby włosy nie plątały się znowu kiedy ruszałam lalką.
Następnym etapem było czesanie w pionie, które na szczęście okazało się dużo łatwiejsze niż rozczesywanie mokrych włosów na dnie wanny. Niestety po wyczesaniu włosy okazały się bardzo sianowate, końcówka to była klasyczna "miotła".
W tym momencie jako oręża użyłam prostownicy. Malutkimi pasmami prostowałam włosy w dosyć niskim ustawieniu temperatury, od czasu do czasu lekko je zwilżając. Na koniec użyłam jeszcze olejku do włosów aby nadać im połysku i ładnego zapachu.
Tak wygląda Roszpunka po zakończonym SPA, teraz jeszcze tylko muszę ją ubrać :)
Trzymajcie się! :)